hej moje czytaczki kochane no wiec zrobiłam kolejne podejście do transferu tym razem ofiarą padło to ''cuś''niby na mleko już kiedyś próbowałam z wikolem jednak skończyło sie to ponownym malowanie wyszła mi jedna wielka plama,wiec tym razem uzbrojona w klej FIRMY HARITAGE 3W1 przystąpiłam do działania i co i co udałoooooooooooooo sieeeeeeeeeeee:) i chyba nawet fajnie wygląda ;) na koniec członek rodziny który spędza najwięcej czasu na sofie,w sumie to nie wiem komu pokazuje ten jęzor mnie czy wam:)?buziaki miłego dnia
Oj jaki śliczny:))))
OdpowiedzUsuńMój jak tylko zobaczy, że chcę mu zrobić zdjęcie to mało w aparat mi nie wejdzie z ciekawości....
Bardzo fajnie wyszedł transfer tak to jest często metodą prób i błędów..
LICZY SIĘ EFEKT KOŃCOWY !!
Cudnie Ci te transfery wychodzą ;) nie to co mi totalna porażka ;/ Widzę, że dopieszczasz i dopieszczasz swoje cztery kąty ;) A piesa śliczna ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczyli metoda- prób i błędów jest najlepsza!
OdpowiedzUsuńMi pokazuje, wiedział, że w końcu przyjde ;)))))))))
OdpowiedzUsuńAleż u Ciebie przytulnie. Samych transferowych sukcesów życzę. Dziękuję za odwiedziny mojego bloga i zgłoszenie na konkurs słoiczkowy. Cieplutko pozdrawiam. =)
OdpowiedzUsuńfajnie?
OdpowiedzUsuńwyszlo b profesjonalnie!!! przejrzalam twoj blog i zgadzam sie z bea: metoda prob i bledow - najlepsza, sliczne poduchy i slodka psinka!!!
pozdrawiam goraco!
Kochana, gratuluję, bo zostałaś laureatką nagrody pocieszenia w "Konkursie słoiczkowym" u mnie na blogu i sówka leci do Ciebie. Czekam na maila z adresem do wysyłki. Pozdrawiam i życzę Ci miłej niedzieli. =)
OdpowiedzUsuńa miałam próbować wikolem:(((....chyba czas kupić modge:))
OdpowiedzUsuńJak pięknie wrzosowo i blog jaki piękny:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne to cos i świecznik tyż :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam